Rozmowa z Marcinem Synoradzkim prezesem Red Devils Ladies

7 pytań do Marcina Synoradzkiego, prezesa i założyciela Red Devils Ladies. Cyfra „7” nie jest przypadkowa. Wszak ta liczba kojarzy się wielu z nas z osobą Marcina.
Zapraszamy do lektury. Naprawdę warto poświęcić chwilę, gdyż nasz rozmówca to człowiek sportu, który praktycznie całe swoje życie jest aktywny, a te 7 pytań które zadaliśmy nawet w małym ułamku nie są w stanie przekazać jaką skarbnicą wiedzy o środowisku sportowym jest Marcin.
Na wstępie musimy zadać pytanie o Twoją osobę. Jesteś jednym z najbardziej zapracowanych działaczy oraz czynnie uprawiającym sport, bo grasz między innymi na trawie czy hali. Skąd taki głód futbolu?
Sport jest obecny w moim życiu od zawsze. Jestem wychowankiem Chojniczanki, grałem tam w wieku juniora, potem poszedłem na studia do Poznania, a po nich wróciłem do Chojnic i założyłem najpierw amatorską drużynę futsalu Red Devils (w 1995), a potem drużynę rezerw Chojniczanki (w 1998), którą prowadziłem i grałem siedem lat. Następnie z krótkimi przerwami grałem dwanaście lat w Czarnych Ostrowite, a teraz siódmy sezon w Brdzie Rytel, którym jest moim 28 sezonem z rzędu na trawie. Nie umiem przestać grać w piłkę, trenuję raz w tygodniu z oldboyami na orliku plus dwa treningi w Rytlu, no i mecz ligowy w weekend. Jeszcze się przydaję drużynie, a jak będę przeszkadzać w grze, to wtedy zakończę tę przygodę z dużą piłką. Ale na razie to od poniedziałku czekam na weekend i mecz ligowy, cały czas we mnie tli się ten ogień i wola walki, prowadząca do zwycięstwa. Staram się zaszczepić pozytywne wzorce młodszym kolegom, pomimo gry przez całe życie na amatorskim poziomie, starałem się być profesjonalistą w podejściu do gry. W międzyczasie działałem w zarządzie „starej” Chojniczanki, pomagałem Bogdanowi Durajowi przy futsalowym Holiday’u. W 2006 roku wprowadziłem Red Devils do rozgrywek ogólnopolskich, w których gra do dzisiaj. Nie ma mnie już ładne kilka lat w zarządzie, ale jestem w stałym kontakcie z prezesami, wcześniej Natalią Dalecką, a teraz Tomaszem Mrozek Gliszczyńskim, którym starałem i staram się pomagać w miarę możliwości z racji mojego doświadczenia w futsalu. Z Red Devils zdobyłem Vice Mistrzostwo Polski w sezonie 2012/13 i Halowy Puchar Polski w sezonie 2015/16. Wycofałem się z futsalu ze względu na ogrom czasu, który musiałem poświęcać kosztem życia prywatnego oraz finanse, gdyż przez długie lata byłem jednym z głównych sponsorów klubu. Lubię wymyślać coś nowego, dlatego trzy lata temu ruszyłem z rozgrywkami Chojnickiej Ligi Darta, które się bardzo ładnie rozwinęły, wymyśliłem projekt Chojnice Hornets, czyli klubu baseball, który aktualnie został „zamrożony”, ale planujemy powrócić do tego w 2025 roku. Kiedyś organizowałem rozgrywki Chojnickiej Ligi Halowej, trzy lata temu udało się je wznowić po sześcioletniej przerwie, tutaj także gram z moją drużyną Falanga składająca się głównie z oldbojów. Teraz ruszyłem z projektem kortów do gry w padla w Chojnicach, chcę także zorganizować rozgrywki ligowe. Do tego gram w tenisa u Piotrka Szliepa, tam także zgłosiłem się do rozgrywek ligowych. No i jestem od 35 lat zagorzałym kibicem Manchester United, od 6 lat mam karnet sezonowy i własne krzesełko na Old Trafford, latam na najciekawsze mecze w każdym sezonie. Od 6 lat także „zachorowałem” na futbol amerykański i oglądam każdy mecz Dallas Cowboys, często zarywając całe noce. Gdybym miał takie możliwości, to bym ruszył z tym fascynującym sportem w Chojnicach, ale drużyna licząca 53 zawodników z kosztownym sprzętem jest poza zasięgiem finansowym. Na razie. Nigdy nie mów nigdy.
Wiadomo, że wyjazdy zagraniczne logistycznie nie są łatwym zadaniem. Czy sam jako prezes odpowiadasz za sprawy organizacyjne?
Jeszcze w trakcie mojej działalności w zarządzie Red Devils, przez kilkanaście lat graliśmy w rozgrywkach beach soccera drużyną seniorów, w której także występowałem. To była znakomita odskocznia latem od gry przez długie miesiące jesienno-zimowe na halach całej Polski. Od 2018 roku zająłem się drużyną żeńską Red Devils, która jest najstarszym zespołem w kobiecym beach soccerze, początki datowane na 2009 roku. Magdalena Szpera gra od samego początku, to był jej 16 sezon na piasku, co jest na pewno rekordem. Najpierw prowadziłem zespół jako trener, zdobywając m.in. vice mistrzostwo Polski, a następnie już jako manager, a od dwóch lat także jako prezes, bo w 2023 roku poszliśmy na „swoje” i utworzyliśmy Red Devils Beach Soccer Club Chojnice. Taka decyzja była spowodowana szybkim rozwojem, a nie chcieliśmy być finansowym obciążeniem dla futsalowego klubu. Ale oba kluby występujące pod nazwą Red Devils współpracują ze sobą i wspólnie pracujemy nad tym, aby ta nazwa kojarzyła się wyłącznie z pozytywnymi emocjami sportowymi. Jako prezes jestem odpowiedzialny za całą logistykę, w zarządzie pomaga mi także Rafał Bieliński, zawsze mogę liczyć na pomoc Łukasza Prilla, wkrótce dołączą nowe osoby, bo są chętni, aby zaangażować się w rozwój beach soccera w Chojnicach. Piłka nożna plażowa ma też ten plus, iż nie „zawraca” głowy przez cały rok, sezon trwa od kwietnia do września. Oczywiście sprawy organizacyjne, a przede wszystkim finansowe zajmują więcej czasu, ale mogę to pogodzić z życiem prywatnym i prowadzeniem firmy, czego nie dało się zrobić przy futsalu. Organizacja wyjazdów zagranicznych jest dosyć skomplikowana, od zakupu biletów lotniczych, po załatwienie apartamentów, autokarów itp itd. Ale mam wieloletnie doświadczenie w tym i sprawnie poruszam się na tej płaszczyźnie organizacyjnej. Zajmuję się także prowadzenie social mediów i przykładam do tego bardzo dużą wagę, ale w następnym sezonie dołączą do klubu nowe osoby, które przejmą część tych obowiązków. Idziemy w stronę profesjonalizacji, będziemy tworzyć codzienne video blogi, które będą dokumentować nasze „przygody” na piasku.
Jak mocno w dzisiejszych czasach różni się kobiecy beach soccer od gry na piasku bo tak można nazwać granie jeszcze kilka lat temu?
Kobiecy beach soccer w ostatnich dwóch sezonach bardzo mocno się rozwinął. W przeszłości niemal wszystkie drużyny grały „futsalowo”, pchając piłkę przez piasek, mało było gry w powietrzu. My dwa i pół roku temu zmieniliśmy politykę, zamiast ściągać zawodniczki z Polski i zagranicy na turnieje, postanowiliśmy je wytrenować. Udało mi się zatrudnić genialnego (nie ma w tym słowie ani krzty przesady) trenera, Tomasza Poźniaka, który zrewolucjonizował kobiecą piłkę nożną plażową. Nieprzypadkowo aż siedem zawodniczek wytrenowanych przez niego trafiło do reprezentacji Polski, stanowiąc jej siłę, która dała złoty medal Mistrzostw Europy, a sam „Pozi” był asystentem trenera kadry narodowej, Mateusza Sroki. Nasze zawodniczki trenują grę w powietrzu, podobnie jak to jest u mężczyzn, bramkarki są czynnymi zawodniczkami, które rozgrywają i strzelają bramki, jest także duży nacisk na taktykę. Tomek Poźniak jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, który po kilku latach przerwy ponownie został powołany do męskiej reprezentacji Polski. Swoje doświadczenia i wiedzę zaimplementował zawodniczkom, które w bardzo krótkim czasie wspięły się na wysoki europejski poziom, zarówno ten klubowy, jak i reprezentacyjny.
Jak wyglądają polskie rozgrywki kobiecej piłki plażowej na tle innych rozgrywek w Europie?
„Odjechaliśmy” w Polsce wielu drużynom, strzelamy w meczach po 15, a nawet 19 goli. Mam nadzieję, iż to nie zniechęci, a raczej zachęci inne drużyny do pójścia w nasze ślady i postawienia na wytrenowanie zawodniczek. W Polsce jest pięć klubów na dobrym poziomie, reszta mocno odstaje i wówczas dominują wyniku dwucyfrowe. Ale zainteresowanie rozgrywkami jest duże, co roku około 20-24 drużyny grają w Pucharze Polski, a osiem najlepszych z tego turnieju w Mistrzostwach Polski. W przyszłym sezonie ma powstać Ekstraklasa, w której będzie grać sześć najlepszych zespołów, oraz Pierwsza Liga, z której do Mistrzostw Polski awansują dwa najlepsze zespoły tworząc czołową ósemkę. To sprawi, iż najlepsze drużyny będą częściej grać ze sobą i będzie dużo mniej dwucyfrowych wyników. Dodajmy do tego Puchar Polski i będziemy mieć trzy duże turnieje w naszym kraju (plus zimowy PP, ale o tym dalej), co będzie kolejnym krokiem do przodu, bo jeszcze kilka lat temu odbywały się tylko kilkudniowe Mistrzostwa Polski i to było wszystko, w co można było zagrać. Do Portugalii czy Hiszpanii jeszcze nam trochę brakuje, tam rozgrywki są bardziej rozbudowane i gra więcej klubów, ale także klimat bardziej sprzyja treningom. Ale będziemy dążyć do tego, aby w Gdańsku powstała hala z podgrzewanym piaskiem (jedyna jest w Gliwicach, gdzie w styczniu odbywa się Zimowy Puchar Polski), abyśmy mogli trenować także w chłodniejszych miesiącach.
Ciekawi nas jak wyglądają treningi i przygotowania do turniejów. Jak często dziewczyny z Red Devils się spotykają, gdzie trenują?
My wychodzimy na piasek już w kwietniu, jak tylko skończy się sezon futsalu, w którym gra wiele zawodniczek. Ten sport idealnie się „zazębia” z beach soccerem, gdyż kończy się w marcu, a zaczyna w październiku. W kwietniu jest często zimno, zawodniczki czasem trenują w getrach, ale nie narzekają. Trenujemy co najmniej trzy razy w tygodniu (wtorek, czwartek i niedziela) plus dwa razy w miesiącu mamy dodatkowe weekendowe treningi, wówczas w sobotę i niedzielę mamy po dwa treningi. Wychodzi często sześć jednostek treningowych w tygodniu, ale jeśli chcemy walczyć o najważniejsze trofea, to nie ma drogi na skróty – wszystko musi być wypracowane na treningach. Beach soccer jest specyficznym sportem, tutaj nie gra się meczów domowych i wyjazdowych, tylko turnieje. W Polsce odbywają się na stadionie letnim w Gdańsku, więc tam trenujemy, aby się jak najlepiej przygotować do sezonu w Polsce. Praktycznie wszystkie zawodniczki mieszkają w województwie pomorskim (głównie Gdańsk i okolice), więc nie ma problemu z dojazdami na treningi, Magda Szpera dojeżdża regularnie z Chojnic. Mamy boisko w Charzykowach, robiliśmy tam treningi, ale tam jest za mało piasku, aby warunki były zbliżone do tych turniejowych. W przyszłym roku zwrócimy się z prośbą do GOK w Chojnicach, aby na przyszły sezon dowieźli 200 ton piasku, bo chcemy ruszyć tutaj z treningami drużyny U-21, która w całości będzie się składać z miejscowych zawodników.
Najlepszą rzeczą w beach soccerze jest bez wątpienia technika, która sprawia, że gra jest absolutnie spektakularna. Dlaczego więc beach soccer przyciąga niewielkie ilości osób na trybuny?
Beach soccer jest „najnowszą” dyscypliną piłki nożnej. Oczywiście najbardziej popularna jest trawiasta, potem futsal, teraz doszedł beach soccer. Nie do końca zgodzę się z tym, iż brakuje widzów, ale to jest głównie związane z pogodą. Jeśli jest słonecznie i przyjemnie, to zarówno w Nazare jak i w Gdańsku na meczach finałowych stadiony były pełne. Jeśli pada, lub jest zimno, to wówczas oprócz fanatyków na trybunach nie ma nikogo, bo tutaj nie ma dachu, jak na stadionach piłki trawiastej. Beach soccer cały czas się rozwija, pozyskuje nowych fanów, bo jest to najbardziej efektowna dyscyplina z wszystkich „kopanych”. Jest tutaj najwięcej strzałów na bramkę, efektowne przewrotki, cały czas coś się dzieje, nie ma nudy. Trzeba mieć technikę użytkową na naprawdę wysokim poziomie, aby panować nad piłką w powietrzu, grając bosymi stopami. Z roku na rok coraz więcej osób interesuje się tym sportem, zapraszam do obejrzenia kompilacji naszych najlepszych bramek z sezonu 2023 – https://www.youtube.com/watch?v=vXSVNP7ph0A
Czy masz pomysły jak można byłoby wpłynąć na popularyzację beach soccera w Polsce?
Teraz o naszym sukcesie w Alghero oraz złotym medalu reprezentacji Polski można było przeczytać w dużych mediach, jak Onet, Przegląd Sportowy, Wirtualna Polska. Wcześniej było to rzadkością, więc beach soccer powoli przebija się do mainstreamu sportowego. Potrzebne były sukcesy, aby o nas usłyszano, a te wreszcie przyszły. Coraz więcej zespołów gra na piasku, w tym sezonie ponad 20 klubów zgłosiło się do rozgrywek Pierwszej Ligi mężczyzn, u kobiet było podobnie. Powstają nowe drużyny, boiska, ten sport dopiero nabiera rozpędu i będzie o nim coraz głośniej i głośniej, także w telewizji. My wskoczyliśmy na europejski poziom, czekamy teraz na podobny z męskim beach soccerem, jest nowy trener kadry Andrzej Szłapa, chłopaki także robią stałe postępy, jest sporo nowych, młodych zawodników. W europejskim beach soccerze pojawiają się już duże pieniądze, czołowi zawodnicy dostają już po 15.000-20.000 EUR za jeden turniej. Wszystko nabiera rozpędu, a my wskoczyliśmy do pędzącego wagonu, będzie o beach soccerze słychać o wiele więcej, niż do tej pory. Warto wspierać nasz zespół, mamy wielu sponsorów i to z całej Polski, ale polecamy się także firmom z Chojnic i okolic, bo to będzie fajna reklama.
Marcin Synoradzki: Dziękuję bardzo mojej żonie za wspieranie moich poczynań, jest to dla mnie bardzo ważne, gdyż organizacja i logistyka całego klubu zajmuje sporo czasu prywatnego.
Marcinie, dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych wielkich sukcesów.
Materiały o Red Devils Ladies:
reportaż Pomorskiego ZPN o nas – https://www.youtube.com/watch?v=_QCQ2PrMfl0&t=18s
promocyjne video – https://www.youtube.com/watch?v=r3mzL5yf2g4
najlepsze bramki – https://www.youtube.com/watch?v=vXSVNP7ph0A